czwartek, 28 lutego 2013

Taki zwyczajny dzień...



***

           Pisałem wcześniej, że na wyspie Jawa używa się dwóch języków: Indonezyjskiego i Jawajskiego. Zapomniałem jednak dodać, że ten drugi występuje aż w czterech stopniach! Tzn. że dla większości słw w tym języku istnieją cztery różne określenia! Innych słów używa dziecko w stosunku do dorosłych, innych rówieśnicy i innych osoby starsze w stosunku do młodszych. Czyli wychodzi na to, że Indonezyjczycy uczą się nie tylko indonezyjskiego, ale także "4 języków jawajskich", plus j. arabski, który jest obowiązkowy ze względu na ich Świętą Księgę – Koran. Hardcore.. a ja im jeszcze angielski wciskam…

                    A to mój podręcznik do nauki języka indonezyjskiego


           Jeszcze w Polsce przeczytałem sporo artykułów o tym, jak należy się przygotować i co trzeba zabrać przed przylotem do Indonezji. Jednak część tych rzeczy okazuje się zupełnie bezużyteczna (przynajmniej na razie) Moskitiera, którą zakupiłem w Polsce leży w kącie a leki na rozstroje żołądkowe – o tym można było przeczytać niemalże na każdym forum, więc zakupiłem trzy opakowania… Na szczęście w ciągu 3 tygodni dotychczasowego pobytu, odpukać, ani razu ich nie użyłem ;)

           Dziś miałem dwa bloki lekcyjne z nauczycielem Mr. John Sole, który wpadł na pomysł, żebym to ja sprawdzał listę obecności. Ale dzieciaki miały ubaw z przekręcanych przeze mnie nazwisk ;)
Drugiej z klas zadałem pracę domową na poprzedniej lekcji, mobilizując ich tym, że za najlepsze wykonanie wręczę nagrodę. Podziałało! Prawie wszyscy zrobili. Niestety nie było żadnej bezbłędnej pracy, ale i tak wszystkim dałem na zachętę „10” (najwyższa ocena w Indonezji).


A o to nagroda, którą wręczyłem za najlepszą pracę:

            Po trzecim bloku lekcyjnym padałem ze zmęczenia, a już wcześniej obiecałem dzieciakom, że zagram z nimi w piłkę po południu. Tutejsza temperatura + wilgotne, ciężkie powietrze zdecydowanie rozładowują baterie w organizmie. 


            Już ponad 3 tygodnie egzystuję bez używania języka ojczystego. Czasami odruchowo wymsknie mi się coś po polsku, wtedy wszyscy patrzą na mnie ze zdziwionymi minami. Jakiś czas temu nauczyłem uczniów kilku słówek i do tej pory słyszę co jakiś czas: „Dzień dobry” i „Dziękuję”. Co więcej jeden z uczniów podszedł dziś do mnie i zapytał, czy mógłbym uczyć go polskiego! "Jasne, że tak" :)

           Mr Bidik – nauczyciel, który najlepiej mówi po angielsku z pośród wszystkich. Często rozmawiamy. On uczy się angielskiego ode mnie, a ja od niego. On jest bardzo zainteresowany naszą, europejską kulturą, a ja indonezyjską. Dziwią go proste i logiczne dla nas rzeczy. Poniżej przedstawiam niektóre z jego teorii, pytań, stereotypów o naszej kulturze:
- "Europa jest ułożona i bezproblemowa - wszystko jest u nas piękne, m.in. drogi." Musiałem mu wytłumaczyć, że nie wszędzie…
- „Po co chcesz się opalać? My nigdy się nie opalamy. Wszyscy chcą być jak najbardziej biali. Ciemny oznacza brudny. Co niektórzy ludzie, w tym celebryci, używają kremu rozjaśniającego skórę…”
- „Kobiety u Was opalają się w bikini? Dlaczego? Jak to możliwe?” (W ich kulturze nawet kąpią się w koszulkach i spodniach do kolan).
- „Po co pijesz piwo? Przecież ono jest gorzkie i niedobre”
Przeważnie rozmawiamy w szkolnej kantynie i zawsze gromadzi się wokół nas publiczność...

Zdjęcie powyżej zrobiłem z ukrycia...
                                 

                          …a to poniżej sekundę później… jak już zauważyli błysk lampy ;)



***


           Pranie – to też jest ciekawy temat.. W większości domów pierze się ręcznie. W domu, w którym mieszkam jest pralka, która wygląda tak:


          Na początku miałem z nią trochę problemów (zalałem pół kuchni). Teraz - podstawiam sobie krzesło obok i pilnuję jej. Pralka ma dwa otwory. Poniżej instrukcja, którą otrzymałem od Bu Ummi:
„Do pierwszego tworu wrzucić pranie, nalać wodę szlauchem (w którym jest bardzo małe ciśnienie), wsypać proszek i ustawić na 9 min. Następnie spuścić wodę, wlać ponownie tym razem bez proszku i ustawić na 9 min (płukanie). Kolejny raz to samo (drugie płukanie). Później wrzucić wszystko do drugiego otworu, ustawić na 3 minuty i odwirowywać."
Podczas tych trzech minut muszę już niestety wstać z krzesła i trzymać pralkę bo strasznie „skacze”. Trzymając ją, czuję wibracje na całym ciele – no cóż, dobry masaż za friko ;)
W porze deszczowej najlepiej jest prać rano, żeby wszystko zdążyło wyschnąć przed wieczorem. W nocy przeważnie pada, a powietrze jest wilgotne. Co za tym idzie ciuszki długo schną przez co później pozostaje nieprzyjemny zapach.

***

          Dziś o 12:30 powinienem mieć zajęcia ze skautami. Ok. 12:50 podchodzę do Mr. Kusonoto i pytam, dlaczego jeszcze nie zaczynamy? On na to, że zajęcia przełożone na 1:00 a teraz gdzieś jedzie i pyta mnie, czy chcę się zabrać z nim. Nie wiedziałem gdzie, bo jego angielski to tylko kilkanaście, max. kilkadziesiąt słówek.. ale niech stracę, jadę.
Zabrał mnie motocyklem do swojej rodziny. Obudził córkę, zawołał żonę i chciał zrobić wspólne zdjęcia...


Od razu potem, pojechaliśmy je wydrukować do fotografa…( co za beczka) :D
                 
A poniżej zestaw szklanek w jego domu

           Później zjedliśmy jeszcze szybki lunch w przydrożnym barze i do szkoły dojechaliśmy po godz. 2:00 (gdzie, zajęcia pierwotnie miały się rozpocząć o 12:30). Młodzi skauci  czekali na nas ponad półtorej godziny! Tak właśnie wygląda podejście do czasu w Indonezji... 

                    Skauci w lecie, w którym żyją m.in. kobry królewskie
                            i na pewno wiele innych dziwnych zwierząt

                                          Obwoźny sklepik

                                                  Skauci!

***

            Po południu otrzymałem sms-a od Ketuta, że jestem w dzisiejszej gazecie w Semarang. Zacząłem się zastanawiać gdzie, kto, jak to możliwe? Pierwsze skojarzenie- „Aha! Ktoś musiał mi zrobić zdjęcie jak spałem na dworcu podczas powodzi!” Już sobie wyobrażałem wielki tytuł w gazecie: „Bezdomny Bule”. Na szczęście był to artykuł o 25 wolontariuszach z Europy i Japonii, którzy posłużyli Organizacji Turystycznej, jako dobra promocja Centralnej Jawy ;)
P.S. W przedostatnim akapicie jest też moja kwestia – coś w stylu „Artur, podróżnik z Polski jest zachwycony Jawą Środkową, a w szczególności spodobał mu się rafting”. W sumie to nie jestem do końca pewny, czy akurat to im powiedziałem, ale niech im będzie… ;)

                   Mina, jakbym właśnie odczytał "szóstkę" na kuponie z toto-lotka

***

           Od kilku dni będąc w swoim pokoju słyszę szmery i szuranie czegoś całkiem dużego nad sufitem. Najprawdopodobniej jest to szczur, ale póki nie ma go w moim pokoju, niech sobie biega..

Poniżej kilka zdjęć z mojej okolicy. Mała wioska, wszędzie pola ryżowe i stawy z rybami




 


           Jutro nauczyciele z naszej szkoły grają ważny mecz przeciwko nauczycielom z innej szkoły. Załapałem się do pierwszego składu – mam nadzieję, że to ze względu na umiejętności a nie na to, że jestem „bule” ;)
Ze względu na zwyczaje religijne, zapytałem jednego z nauczycieli po angielsku, jakie spodnie mam założyć na mecz: długie czy krótkie?
- „Tak”
Zapytałem ponownie, wolniej i pokazując rękoma: „Długie spodnie, czy krótkie?”
- „Tak, tak”
Co ja się z nimi mam… :D


***

3 komentarze:

  1. A Ciebie węże jeszcze nie atakowały? Trzymam kciuki, żeby omijały Cię z daleka, bo ja mocno ścierwa nie lubię:P

    OdpowiedzUsuń
  2. na szczęście jeszcze nie widziałem i raczej nie chce spotkać chyba, ze z daleka;) podobno ciężko je teraz spotkać, ich populacja drastycznie zmalała na Javie

    OdpowiedzUsuń
  3. Europa ułożona i bezproblemowa :) Ostatnio pewien Białorusin mieszkający w Polsce, opowiadała, że jego rodacy myślą, że Polska to raj Ziemi, zarabiamy kupę kasy i mieszkamy w luksusach :)

    OdpowiedzUsuń