środa, 6 lutego 2013

Indonezja - jak to się stało?


***

W wielkim skrócie, zaczęło się tak..
Właśnie obroniłem prace magisterską na Uniwersytecie Gdańskim. Równocześnie pracowałem w branży IT w jednej z sopockich firm, codziennie wykonując rutynową pracę przed komputerem. Postanowiłem wtedy, że to jest ten czas. Że powinienem zrobić coś ze swoim życiem. Od niechcenia wysłałem aplikację na program wolontariatu europejskiego do Gruzji. Dostałem się, zostawiłem pracę i poleciałem za Kaukaz na dwa miesiące, gdzie promowałem jazdę na rowerze i zdrowy tryb życia śród ludności lokalnej. Będąc w Gruzji dowiedziałem się, że moge wziąć udział również w wolontariacie długoterminowym. Interesowała mnie w szczególności Norwegia.
Po powrocie do Polski w listopadzie, zacząłem intensywnie poszukiwać kolejnych możliwości. Zupełnie przez przypadek znalazłem 5-miesięczny projekt w Indonezji. Pomyślałem wtedy: "Wow, nie wiedziałem, że można wyjechać na wolontariat europejski EVS aż tak daleko". Postanowiłem sprawdzić swoje siły. Wysłałem aplikację pod koniec listopada 2013 roku ale szukałem Norwegii dalej... Po ok tygodniu dostałem pierwszy telefon w sprawie wolontariatu w Indonezji. Byłem w szoku, ale odpowiedziałem: "Tak, tak, cały czas jestem zainteresowany.." i szukałem Norwegii dalej..
Po dwóch tygodniach otrzymałem kolejny telefon w sprawie Indonezji. Ponownie byłem zdziwiony, lecz zdałem sobie sprawę, że coś może z tego być. Tym razem poinformowano mnie, że chętnych jest więcej i muszę wypełnić formularz, w którym szerzej opiszę swoją osobę (największe wartości życiowe, cele, plany i takie tam). Oczywiście odpowiedziałem, że wciąż jestem zainteresowany i wypełnię formularz. Ale... Norwegii szukałem dalej ;)
Mniej więcej w połowie grudnia rano, siedząc zaspany w pracy otrzymałem telefon:
-"Witaj Artur. Chciałabym Cię poinformować, żebyś pakował walizki, ponieważ na początku lutego lecisz do Indonezji..."
chwila ciszy...
kolejna chwila ciszy, po której wydusiłem tylko:
- "O kurdę"
- (śmiech) "Nie takiej reakcji się spodziewałam"
- "A ja nie spodziewałem się takiego telefonu..."
Odpowiedziałem, że muszę się poważnie zastanowić i potwierdzę w ciągu dwóch dni. Przeanalizowałem plusy i minusy, otrzymałem od organizacji kontakt do Dawida, który był na podobnym projekcie rok wcześniej. Opowiadał mi on same pozytywne rzeczy o Indonezji i bardzo pomógł w podjęciu decyzji.
Po niespełna 24 godzinach od otrzymania telefonu zdecydowałem - lecę.
***ze wartości w życiu, cele, plany i takie tam ). Oczywiście odpowiedziałem, że wciąż jestem zainteresowany i wypełnię formularz. Ale... dalej szukałem projektu w Norwegii.
Mniej więcej w połowie grudnia rano, siedząc jeszcze zaspany w pracy otrzymałem telefon:
-"Witaj Artur. Chciałabym Cię poinformować, żebyś pakował walizki w styczniu, ponieważ na początku lutego lecisz do Indonezji..."
 chwila ciszy...,
następna chwila ciszy i w końcu wydusiłem tylko:
-" O kurdę"
- (śmiech) "Nie takiej reakcji się spodziewałam"
- "A ja nie spodziewałem się takiego telefonu..."
Odpowiedziałem, że muszę się poważnie zastanowić i potwierdzę w ciągu kilku dni. Przeanalizowałem plusy i minusy, otrzymałem od organizacji kontakt do Dawida- (był on na podobnym wolontariacie ok. roku przede mną), który opowiadał mi same pozytywne rzeczy o Indonezji i bardzo pomógł mi w podjęciu decyzji.
Po niespełna 24 godzinach zdecydowałem - lecę..

***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz