***
W Indonezji, podobnie jak w Polsce używa się zwrotów
grzecznościowych przed wymówieniem imienia. U nas mamy Pana i Panią (albo w odwrotnej kolejności ;) W Indonezji wygląda to tak:
- Pan – (Ba)Pak
- Pani – (I)Bu
- Pan nieco starszy od nas, do 40 lat – Mas
- Pani nieco starsza od nas, do 40 lat – Mbak
- Do osoby młodszej przed imieniem można użyć Adek.
Nauka samych zwrotów zajęła mi trochę czasu ;)
Chyba za
dużo się wiercę w nocy, bo za każdym razem wypadają mi stopery z uszu, albo
przynajmniej jeden z nich. I już ten jeden zagubiony stoper sprawia, że kolejny
raz w środku nocy (nazywajmy rzeczy po imieniu bo przecież 4:00 to jeszcze
noc!) mam pobudkę – donośny śpiew z meczetu… zwariuję chyba!
Mimo, że zajęcia zacząłem dziś wyjątkowo później, to i tak
musiałem wstać rano (ok 6:00), żeby zjeść śniadanie. Więc zjadłem i dalej uderzyłem
w kimonko.
Tylko jedna lekcja o 10:30 z Panią Mu’afah (póki co niektóre
imiona spisuję z grafiku, ale w końcu się nauczę ;)).
Krótka lekcja polskiego...
Następnie nietypowe
zajęcia… ze skautami. Nie wiedziałem co mam tam robić i jaka powinna być moja rola, tym bardziej, że nie
było żadnego z nauczycieli j. angielskiego i nikt nie umiał mi wytłumaczyć –
po prostu nie rozumiałem co oni w ogóle do mnie mówią ;) W końcu przyszedł Mr.
Heri i rozjaśnił mi nieco, czym zajmują się skauci. Było ich około 50-60.
Śpiewali piosenki, grali w gry logistyczne, gry na koncentrację, następnie po
wyjściu na zewnątrz stanęli w szeregach, klaskali i przyśpiewywali. Chcieli,
żebym ja również coś zaśpiewał..
Odpowiedziałem szybko: "O nie nie nie nie - Mr Artur nie umie!" :D
Utwór Adele – „Someone like you” opanował całą szkołę, całą
wioskę i wioski sąsiednie,
wszystkie dzieciaki to nucą. Na moim powitaniu pierwszego dnia też to
zaśpiewali ;)
Po zajęciach zostałem zaatakowany przez paparazzi, gruppies.. jak kto woli :)
O 7:00 wieczorem dostałem zaproszenie od uczniów na grilla
- ok., czemu nie!
Przychodzę kilka minut po 7:00... a tu pustki… cicho,
ciemno, nikogo nie ma… Trudno, wracam do domu, wystawili mnie. Przyszli ok. 8:00 (ahaa, znowu „rubber time”)... Grupka uczniów z miską ryb, gotową do
grillowania. Byłem właśnie po kolacji, ale niech stracę, idę.
Indonezyjski grill: otoczone cegłami ognisko rozpalone na brukowanym boisku do piłki nożnej przed budynkiem szkolnym :)
Ryby smarowali masłem i „ichniejszym” ketchupem – słodkim, o czarnym kolorze i na pewno nie zrobionym z pomidorów. Poniżej propozycja podania: na dużym liściu bananowca. Jeść rękoma… wyśmienite w smaku- polecam!
Przy stole od lewej: Pak Amir - nauczyciel IT, Pak Heri - nauczyciel angielskiego, ja i Pak John Sole - również nauczyciel angielskiego.
***
Przeklęta 4:00…znowu wypadły mi stopery!!
Od godziny 7:00 byłem na takim jakby apelu dla najmłodszych – około setka dzieciaków wykonywała ćwiczenia w rytm muzyki na głównym placu. Celowo napisałem „Wykonywała” w czasie przeszłym, bo jak przyszedłem to wszyscy przestali i zaczęli patrzeć jak ja to robię - a robiłem to niezbyt płynnie, więc podśmiechiwali się trochę :P
Od godziny 7:00 byłem na takim jakby apelu dla najmłodszych – około setka dzieciaków wykonywała ćwiczenia w rytm muzyki na głównym placu. Celowo napisałem „Wykonywała” w czasie przeszłym, bo jak przyszedłem to wszyscy przestali i zaczęli patrzeć jak ja to robię - a robiłem to niezbyt płynnie, więc podśmiechiwali się trochę :P
Pierwsze zajęcia w „kindergarden” z przedszkolakami – po 4,
5 lat. Ale to było męczące!! Dużo bardziej niż wśród 13-15 latków. Gardło mi
wysiadało od mówienia i pokazywania w kółko: head, face, nose, mouth, eye,
ear, 2 ears, hand, finger, 1,2,3,4,5 fingers, stomach… przez prawie dwie godziny. Ale dzieciaki
przynajmniej miały hecę widząc białego gościa, który wymachuję rękoma i krzyczy jakieś dziwne słowa..
Jak widać powyżej mają fajne, dopasowane do wzrostu stoliki
A po przedszkolakach - trochę starsze dzieciaki:
Widzieliście kiedyś takie małe banany? Bo ja pierwszy raz ..
W Indonezji występuje kilkanaście albo więcej odmian bananów, a im mniejsze, tym podobno lepsze. Te powyżej były bardzo słodkie.
Kilka razy na lekcjach uczniowie pytali mnie o to czy mam
facebooka. Ucinałem temat i odpowiadałem z uśmiechem, że nie wiem co to jest.
Jakimś sposobem jednak dzieciaki znalazły mój profil. Dwa dni temu otrzymałem
5 zaproszeń, wczoraj już ok. 15, dziś kolejne. Do tego wiadomości typu: „Hello
Mister”, „Please, confirm my invitation”. Prawdopodobnie, znalazły mnie w
znajomych u któregoś z nauczycieli… Oczywiście gdybym przyjął choć jedno z
zaproszeń, mógłbym być pewien kolejnych 600 (no chyba, że któryś z uczniów naszej szkoły nie ma założonego konta) :]
Może ktoś z Was chciałby mieć egzotycznych znajomych na FB?
Oddam w dobre ręce :)
***
Dziś miałem wędkować na większym stawie niż ten szkolny – u nauczyciela
nauk społecznych imieniem Pak Sutari, o 2:00 po południu. Umówiłem się z Bidikiem, że
zajedzie po mnie skuterem i wcale nie zdziwiło mnie, że o umówionej godzinie jeszcze go nie
było.. a do Mr Sutari mieliśmy ok.15
km ). Po prostu muszę się zaaklimatyzować z tym ich
postrzeganiem czasu „Take it easy” „Don’t stress”. Tak sobie żyją na luzaczku ;)
Co do skuterów i motocykli: większość Indonezyjczyków ich
używa, nawet dzieciaki dojeżdżając do szkoły. Śmiesznie to wygląda np. w dużych
miastach, bo na ulicach jest dwa-trzy razy więcej motocykli niż samochodów. Niektórzy
nauczyciele np.: Pak Heri, Pak Mirul mając do szkoły tylko 300 metrów używają ich codziennie,
a brzuszki rosną… ;)
Wracając do tematu łowienia, dojechaliśmy na miejsce. Po
drodze podziwiałem indonezyjską naturę. Ten kraj jest po prostu zielony! Niesamowita,
bujna roślinność klimatu równikowego, pola ryżowe, palmy, bananowce dookoła,
ehh coś pięknego... Mr. Sutari miał dwa stawy zarybione całkiem niedawno, więc zdobycze siłą rzeczy
nie mogły być duże. Ryby nie żyją w tych stawach przez cały rok, a dlaczego? To
jest ciekawa historia… ponieważ podczas pory suchej po prostu wysychają lub
robią się podmokłe, wręcz idealne do uprawy ryżu. Tak więc w porze mokrej są zarybionymi stawami a w porze suchej zamieniają się w pola ryżowe.
Widać coś w ogóle?
Mas Najih złapał złota rybę!
Po ok godzinie w bardzo krótkim czasie zebrały się ciężkie chmury
charakterystyczne dla pory deszczowej...
... no i trzeba było uciekać gdzie pieprz rośnie!
Bez kitu przez to, ze masz mnie w znajomych na FB też mnie ciągle zapraszają Twoi koledzy z Indonezji :D
OdpowiedzUsuńBTW dlaczego im mówisz, że stolicą Polski jest Ostrołęka ? :DD
Najśmieszniejsze jest to, że ja ich zaproszeń nie akceptuję a oni i tak je wysyłają do moich znajomych ;)
OdpowiedzUsuńJak chcesz, na następnych zajęciach mogę powiedzieć, że stolica Polski jest Biskupiec ;)