piątek, 8 lutego 2013

Ostatni dzień w Semarang


***

          W poprzednich postach zapomniałem napisać o dwóch istotnych rzeczach, a mianowicie: w domach wszyscy chodzą boso, buty zostawia się przed wejściem. Druga kwestia to to, że biały człowiek w Indonezji nazywany jest "bule". Nie jest to obraźliwe ani rasistowskie. Tak po prostu mówi się tu na obcokrajowców z zachodu.


          Na wczorajszych zakupach nieprzerwanie skupialiśmy uwagę przechodniów - byliśmy nie lada atrakcją turystyczną- mogliśmy poczuć się jak gwiazdeczki! Staraliśmy się w miarę możliwości mówić chociaż "Selamat Pagi, Selamat Sore" (dzień dobry) do osób które na nas zerkały. Bardzo byli zadowoleni z tego powodu :)
        Jeśli z taką reakcją spotykam się w Semarang, który jest dużym miastem liczącym ok 1,2 miliona mieszkańców, to co będzie od jutra, kiedy wyjadę na przydzieloną mi wioskę. W sumie to już zostałem poinformowany czego powinienem się spodziewać: ludzie będą chcieli ze mną porozmawiać, uścisnąć dłoń, zrobić zdjęcie a nawet dostać mój podpis! Zostałem już milionerem, chyba siłą rzeczy muszę teraz zostać "Super Star"! 


      Czytałem  wcześniej o tym, że gekony chodzą w domach po ścianach a dziś zobaczyłem na własne oczy:

Wszyscy mi się dziwili dlaczego tak właściwie robię zdjęcie.. No właśnie dlaczego? Przecież to normalne, że dzikie jaszczurki chodzą po ścianach...


Dziś zostałem poinstruowany jak robić pranie...
No cóż... jakoś trzeba sobie radzić :)


***

Podczas kolejnej lekcji indonezyjskiego podchodzi do mnie Ketut - prezes organizacji i pyta:
- umiesz śpiewać?
- no jasne, że nie!
- dostałem smsa od Pani Ummi (gospodyni domu, w którym będę mieszkał i dyrektor szkoły, w której będę uczył) z zapytaniem czy umiesz śpiewać.
- no to odpisz jej, że nie.
- ale już jej napisałem, że umiesz. Wszyscy są zachwyceni! Na Twoje powitanie przyjdzie większość uczniów (ok. 700 jest w całej szkole!)  i będą chcieli usłyszeć jak śpiewasz.
- żartujesz?
- nie (uśmiechnął się i wyszedł).

         Po tej informacji nie było mowy, żebym skupił się ponownie na lekcji. To tak, jakby wylał ktoś na mnie wiadro zimnej wody. Pierwsze co przyszło mi to głowy: "Ok, jakaś polska piosenka, przynajmniej nikt nie zrozumie, np. Weekend - "Ona tańczy dla mnie"...
Nie! Co za siara, sam z siebie będę się śmiał...
Zapytałem Efin (moja nauczycielka), czy poleci mi jakąś łatwą i krótką indonezyjską piosenkę? Albo nie, gdzie tam piosenkę.. jeden wers!
Ok chyba się udało...

Garuda di dadaku
Garuda kebanggaanku
kuyakin hari ini
pasti menang.

Tłumaczenie:

Garuda jest w naszych sercach, 
Garuda to nasza duma, 
wierzymy że jeszcze dziś 
zostaniemy zwycięzcami.

          Garuda jest mitycznym ptakiem, który widnieje w godle Indonezji, coś w rodzaju dużego orła. To tak jak my w Polsce, a co jeszcze ciekawsze, flaga Indonezji wygląda tak samo jak flaga Polski! Tylko "do góry nogami". Ciekawe kto od kogo ściągnął.. Myślę, że to wszystko wina Tuska! ;)


         Mam nadzieję, że nikt mnie nie nagra i nie zobaczę się następnego dnia na youtube. Gangam style reaktywacja. Ale przy tej okazji wpadłem na pewien zacny plan... nauczę Indonezyjczyków - "Ona tańczy dla mnie" Ha!

***

Dziś miałem "przetarcie" z nauczaniem, moje pierwsze kroki - lekcja angielskiego i polskiego dla dzieciaków z sąsiedztwa.



          Na początku poczułem się jak Dziadek Mróz, który straszy dzieci. Jak tylko wstąpiłem na koc dzieciaki zaczęły uciekać do drugiego kąta! Możliwe, że pierwszy raz zobaczyły białego człowieka z bliska. Później jednak już same chciały, żeby im zadawać pytania. Jedno z dzieci chciało koniecznie zobaczyć nasze pieniądze, więc rozdałem dla każdego po monecie, łącznie jakieś 50gr^^ Uczyłem ich liczyć po polsku do 10, ale poprawnie umieli wymówić tylko: jeden, dwa i siedem.

Indonesia - Poland
Zeby nie było - trzymam indonezyjską flagę ;) 

        Po trzech dniach spędzonych  w Semarang musiałem pożegnać się z ekipą. Jutro rano wyjazd do rodziny. Na koniec opowiadałem im jeszcze trochę o śniegu, zamarzającym Bałtyku, o tym jak smakuje świnka. Najbardziej byli zdziwieni tym, że półlitrowa woda w butelce wystawiona w styczniu na zewnątrz, potrafi w krótkim czasie zamienić się w lód. ;)


***

5 komentarzy:

  1. Zaśpiewaj "w czasie suszy szosa sucha...", "w Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie" czy coś w tym stylu na melodię polskiego hymnu. Myślę, że zrobisz wrażenie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że po takim występie na pewno będziesz " Super Star" :) I wcale nie zaczynasz od małej widowni hehe :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ojej, Bazylku! szkoła życia Cię tam czeka!
    Trzymam kciuki.. żebyś został Super Star :D
    A może: Płonieee ogniskooo w lesiiiieeee...? - łatwa do śpiewania, nawet jak dla takiego mruczka Singstarowego jak Ty! ;) [może praktyki na PS'ie u Linea się jakoś przydadzą]

    Pozdrawiam "zimno" - a żeby dodać Ci ochłody na gorące indonezyjskie powietrze ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na szczęście nie musiałem śpiewać ;) To by była tragedia..
    Mam klimę w pokoju, ale po wyjściu na zewnątrz jest strasznie gorącooo!
    P.S. Super Star chcąc nie chcąc już zostałem ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. hahah :D No właśnie widzę, że zostałeś.. taki szyld powitalny ;D no no nooooo ! :D

    OdpowiedzUsuń