czwartek, 16 maja 2013

Powrót do normalności…



***

           Po tym jak goście odlecieli do Polski, ja wróciłem do normalności, czyli do nauczania języka angielskiego w mojej małej, otoczonej polami ryżowymi wiosce.

          Dodam tylko, że powrót chłopaków do kraju trwał prawie dwie doby! Surabaya – Dżakarta – Singapur – Amsterdam – Warszawa, z czego 7 godzin czekania na lotnisku w Dżakarcie i 8 godzin w Singapurze. Plus oczywiście różnica czasowa, która wynosi 5 godzin między wyspą Jawa a Polską. 

Współczuję.. mój lot będzie sporo krótszy: Jakarta – Doha (Katar) – Warszawa. Trochę ponad jedną dobę. No ale do tego czasu jeszcze daleko…
Tymczasem w mojej wiosce... 

...dzieje się ;) 

Nauka gry na bębenach

Mas Najih łowiący ryby w kasku.. nie wiem czy zapomniał, czy mu się nie chciało ściągać... a może w ten sposób ryby "lepiej biorą"...

Wizyta u fryzjera - koszt: ok. 2,10zł
Zaryzykowalibyście ? :)


           Już dawno zauważyłem, że przy zakupach w indonezyjskich marketach, przy kasie okazuje się, że cena jest inna niż ta podana na półkach sklepowych. Oczywiście zawsze trochę wyższa. Ostatnio byłem na zakupach z Najim i przy kasie znowu sytuacja się powtórzyła. Zapytałem dlaczego tak jest? Sprzedawca był zszokowany, że zadałem takie pytanie, a jeszcze bardziej tym, że w ogóle mówię po indonezyjsku. Nic mi nie odpowiedział ale wyglądał na zmieszanego. Mas Najih po wyjściu powiedział tylko „korupcja”. To jest niestety fakt – Indonezja jest pierwszym w południowej Azji i 5 na świecie krajem o najwyższym współczynniku korupcji… I wszyscy tu to wiedzą…


A poniżej jeden z moich współlokatorów
Coraz więcej takich maleństw biega po domu

 
Obiad na mnie patrzy  O_o

 Miejscowi patrioci: Rofi i Zaki :)


           W weekend byłem z Najim i jego przyszłą żoną na indonezyjskiej premierze Iron Man 3 w Surabaji. Co mnie pozytywnie zaskoczyło – nie było żadnych reklam przed filmem.


Mali "terroryści" w centrum handlowym 

Nie mogę już dłużej tego ukrywać, prędzej czy później i tak się wyda...  Podobny? 
Najiego siostry córeczka - "pożyczyłem" na chwilę ;)


A poniżej już dzieciaki z mojej wioski i ich tradycyjna jawajska gra…

Armata z bambusowego drzewa, która strzelała naprawdę głośno i wyglądała na niebezpieczną zabawkę jak dla tych dzieciaków. Co więcej.. w tej puszcze była benzyna, lub coś równie łatwo palnego. Dzieciaki wlewały ją do ust i wydmuchiwały na podpalone kije, co wyglądało jak sztuczki "połykaczy ogni". W Polsce dzieci chodzą do cyrku, żeby coś takiego zobaczyć, tu dzieci robią te same na podwórku...


Następny wąż, którego spotkałem ok. 200 metrów od mojego domu. Tym razem żywy
Wydaje się duży, ale to tylko efekt przybliżenia. Miał ok. 30- 40cm, lecz mimo wszystko i tak groźny. Jest to młody niemrawiec malajski – obok kobry królewskiej najjadowitszy wąż żyjący w Indonezji i jeden z najjadowitszych na świecie.


A poniżej przykład pogody w Indonezji. W jednej chwili świeci słońce, by za chwilę huknął niespodziewany deszcz. Po 10 minutach ulewy wszystko jest już zalane. Ale po zakończeniu opadów równie szybko wysycha




Niebawem kończy się jeden rok szkolny i zaczyna następny. Trzeba więc rekrutować nowych uczniów. Moja szkoła znalazła dobrą przynętę na "świeży narybek" ...
Bule na banerach reklamujących szkołę... ;)

***


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz